I nadszedł ten dzień - wczoraj moja noga po raz pierwszy (i zapewne ostatni, biorąc pod uwagę moją średnią ocen z matmy) przekroczyła próg AGH, stąpała po posadzce i wdychała jej zapachy.
A że czasu po wysłuchaniu wykładów było sporo, to zobaczyłyśmy:
Słynne posągi 'osłaniające' wejście. Nie mogłam się oprzeć pokucie dotknięcia ich - a co.
Wnętrze, które momentalnie przywołało mi skojarzenie z Hogwartem.
Praktyczna uwaga - uważajcie na studentów spychających się nawzajem ze schodów - wy też możecie oberwać.
Bardzo miłego dinozaura.
Ciekawe, czy kiedyś jeszcze tu wrócę.
dinuś !:D
OdpowiedzUsuńTaki podhalanski klimat mi sie marzy, hihi ;)
OdpowiedzUsuńAle tam pięknie i jednocześnie ciekawie :)
OdpowiedzUsuńSłodki dinozaurek ; D
OdpowiedzUsuń