poniedziałek, 2 stycznia 2012

Po Sylwestrze

Nowy Rok przywitany.


W końcu można zacząć urzeczywistniać marzenia. Nowy rok, nowe postanowienia, nowe szanse. Nowa ja.
Zacznę od porcji uczciwej samoanalizy, dokonanej z mocnym postanowieniem odnowienia umysłu, ciała i duszy, a przy okazji garderoby.

sobota, 31 grudnia 2011

Pierwszy krok w nowy rok

Oto dzień, by podsumować wszystkie swoje osiągnięcia, dopiąć na ostatni guzik niezakończone sprawy i iść świętować Nowy Rok. Tanecznym krokiem przejść do kolejnego etapu.

Rok temu obiecałam sobie, że skończę z noworocznymi postanowieniami i nie będę niczego specjalnego wymagała od roku 2010. I taki właśnie był - ani dobry, ani zły. Zupełnie bez właściwości.

W styczniu serce mocniej zabiło, ale szybko zgasło. Na wiosnę kilka pamiętnych osiemnastek, koniec czerwca chcę wymazać z pamięci (ale nauczkę zachować). Wakacje bardzo samotne, zbyt poważne, niewykorzystane. Wieczory spędzone w łóżku z Radiową Jedynką, zamiast wśród ludzi. Wrzesień był miesiącem narzekania - i to nie tylko w moim wykonaniu. Z milszych rzeczy: klasowa wycieczka do Włoch, kameralne spotkania przy piwie, niekończące się rozmowy o Harry'm Potter'rze z B. i K. oraz wesele kuzynki, którego konsekwencje odczuwam do tej pory. No bo przecież gdyby nie ono, to nie poznałabym R. A gdybym nie poznała R., to S. i W. także..., a tegoroczny Sylwester spędziłabym w zupełnie innym towarzystwie. Lista rzeczy, które próbowałam pierwszy raz powiększyła się o wolontariat w szpitalu, picie martini ze spritem, ukończenie kursu pierwszej pomocy oraz wypuszczenie się w szpilkach na odcinek dłuższy, niż kilometr. Koniec grudnia pod znakiem imprez. Próbowałam odbić sobie wakacje i chyba trochę mi się udało.

Postanowienia noworoczne? Dobrze zdać maturę i dostać się na wymarzone studia. W wakacje zmienić otoczenie, zaliczyć jakiś festiwal lub dwa i zrobić prawo jazdy. Poza tym kontynuować znajomości zawarte w drugiej połowie tego roku.

A czego Wam życzyć? Najlepiej spełnienia marzeń, bo to czyni człowieka najszczęśliwszym.

Dla Was. Mam nadzieję, że przeżyjecie mój koszmarny charakter pisma :)
Ach, no i nie ma co zaprzeczać - Sylwester wymaga nieco więcej planowania, niż przeciętne wieczorne wyjście. I nie będę ukrywać, że i mnie dotyczy odwieczny problem ponad połowy populacji związany ze strojem. Znacie to? Otwieracie szafę i... - no właśnie. Wbrew pozorom kameralne domówki wymagają jeszcze więcej inwencji i wyczucia smaku w tworzeniu kreacji, niż największa impreza w mieście, o której wszyscy mówią już od dwóch miesięcy, a z której ostatecznie zrezygnowałam, bo "wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna" - no, dokończcie sami.

W każdym razie kiedy zegar wybije dwunastą, wypowiedzcie życzenie, pocałujcie najprzystojniejszego chłopaka tego wieczoru (lepszej okazji może już nie być, a jak wszystkie wiemy, Sylwester rządzi się swoimi prawami) i tańczcie, tańczcie, tańczcie, aż do utraty tchu. Jakkolwiek jednak zdecydujecie się powitać Nowy Rok, po prostu musicie zostać dłużej niż do północy, Kopciuszki. Na pewno nie zgubicie pantofelka, a nawet jeśli, to nie próbujcie uciekać. Przywitajcie Nowy Rok z uśmiechem i rozpocznijcie go jako całkiem nowa i jeszcze lepsza osoba.

sobota, 24 grudnia 2011

I wanna wish you a Merry Christmas!

W końcu nadeszła Wigilia Bożego Narodzenia i równie dobrze mógłby to być najdłuższy dzień w roku - tyle jeszcze w ostatniej chwili trzeba kupić, zapakować, ugotować, sprzątać, życzyć, a przed nami przecież coroczne spotkanie z rodziną i dopiero potem można będzie zajrzeć pod choinkę albo wywiesić pończochę


 Ostatnim zajęciem przed pójściem spać w moim domu, i to bez względu na wiek, jest wywieszenie skarpety na prezenty. W tym zwyczaju istniejącym od 1870 roku ważne jest, by pończocha była dziana lub filcowa, nylonowa bowiem może pęknąć i cała zawartość wtedy wypadnie.

Tradycja powstała, kiedy Święty Mikołaj, wchodząc do czyjegoś domu przez komin, przypadkiem upuścił kilka złotych monet. Na szczęście nie zginęły one w palenisku, lecz powpadały do pończoch, które suszyły się przed kominkiem.

Z samym wieczorem wiąże się wiele mitycznych i magicznych przeżyć. Doświadczone panie domu opowiadają, że chleb upieczony w wigilię nie pleśnieje. Poza tym podobno w noc wigilijną zwierzęta mówią ludzkim głosem. Z drugiej strony możliwość sprawdzenia zwłaszcza tej pierwszej teorii niewątpliwie świadczy o naszym pechu.

A teraz nie będę oryginalna:

Chciałabym Wam życzyć radosnych, spokojnych Świąt, spędzonych tak jak lubicie i z tymi, których lubicie. Szczęścia w miłości (i w kartach też), dużo uśmiechu oraz spełnienia tych marzeń, do których nawet przed sobą boicie się przyznać.

I na koniec najlepsza piosenka świąteczna ever, bijąca na głowę "Last Christmas", "All I want for Christams is You", czy nawet "Let it snow".

Jose Feliciano -  Feliz Navidad
 

Feliz Navidad
Feliz Navidad
Feliz Navidad
Feliz Navidad
Prospero Ano y Felicidad.
 
Wesołych Świąt!

sobota, 10 grudnia 2011

Felix Felicis


Woda + brokat = m a g i a

Żeby był już czerwiec.
Kogoś w prostokątnych okularach.
Taką paczkę orzeszków w czekoladzie, żeby orzeszków nigdy nie ubywało.
Niech delta zawsze wychodzi dodatnia.
Mówić więcej, czuć więcej, robić więcej, zastanawiać się mniej, nie żałować wcale.
Żeby było tak jak wtedy, gdy się leży w łóżku i zamyka oczy.

sobota, 3 grudnia 2011

Renifery

Mimo braku śniegu, w moim miasteczku już wczoraj można było poczuć atmosferę świąt.
Kiedy kręciłam się po nim w poszukiwaniu opakowania na prezent mikołajkowy, zobaczyłam przed galerią handlową dwa (żywe) renifery i trochę nieudolnie przebranego Mikołaja. Dzieci miały radochę, a ja nie mniejszą.  Za zacytowanie fragmentów "Dziadów", dostałam nawet cukierka!

Do Wigilii odliczam dni niecierpliwie.

Aparat w telefonie daje radę!
A Wy spakowaliście już mikołajkowe prezenty?

piątek, 25 listopada 2011

Dirty Dancing 2

Męczący, pełen matur próbnych tydzień wreszcie dobiegł końca, a ja - zamiast uczcić to w sposób typowy dla swojego przedziału wiekowego (na co od trzech dni namawiają mnie kolejno kuzynka, siostra, mama i koleżanka z gimnazjum), planuję spędzić wieczór w domu, oglądając 'Dirty Dancing 2'.

Absolutnie nie mam dzisiaj ani siły, ani ochoty na wyjście do klubu czy na piwo. Ostatnie dni były dość trudne, co odbiło się i na samopoczuciu i na wyglądzie (muszę się w końcu doprowadzić do porządku, bo aż żal na mnie patrzeć).

W ramach relaksu zamierzam obejrzeć wieczorem 'Dirty Dancing 2', a fiat, iż widziałam ten film już chyba z cztery razy, nie robi mi żadnej różnicy.

DD2 na pewno nie jest majstersztykiem, ale zawsze oglądam go z przyjemnością. Muzyka jest świetna, montaż ładnie zrobiony, scenariusz całkiem w porządku.

A sceny tańca mogę oglądać w nieskończoność!


Dzisiaj też udało mi się upolować prezenty na klasowe mikołajki. Okrutne ograniczenie do 25 zł. ogranicza, ale dałam radę. Teraz muszę tylko to wszystko ładnie zapakować i niecierpliwie czekać na grudzień.


Miłego weekendu!

środa, 23 listopada 2011

Hura, hura, dzisiaj matura!

Próbna matura z matematyki już za mną. Niestety nie skaczę z radości. Gdyby kończyło się to na zadaniach zamkniętych... U mnie w klasie nie ruszyliśmy jeszcze nawet ze stereometrią, prawdopodobieństwem i statystyką, a tych zadań było najwięcej i były one najwyżej punktowane (w tym ostatnie zadanie z ostrosłupem za 5 punktów).
Jeszcze dużo pracy przede mną...

Za to egzamin z polskiego poszedł mi całkiem nieźle (poziom rozszerzony - wydaje mi się - nawet lepiej, niż podstawowy) i jestem zadowolona. Tematy wypracowań bardzo mi podeszły i chętnie zmierzyłabym się z nimi w maju ;)

Mój mały 'maratonik' kończy piątkowa biologia, której trochę się obawiam, gdyż jeszcze nie zaczęłam porządnej powtórki. Odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę kiedyś okrutnie się na mnie zemści.

Na osłodę zaszywam się w pokoju z babeczką i wertuję Internet w poszukiwaniu dzisiejszego arkusza. Co prawda oficjalnie pojawić się ma dopiero jutro, ale wczorajszy polski był dostępny już kilka godzin po zakończeniu, więc można próbować szczęścia.


Trzymajcie kciuki, ja za Was trzymam bardzo mocno!